Z dołu dobiegają moich uszu dźwięki krzątaniny, pokrzykiwań na co bardziej leniwych członków rodziny i wreszcie wiecznie młode pytania: "A ręcznik wziąłeś?".
Zaraz znowu będę w drodze :) Jednak tym razem żeby odpocząć i nabrać sił i ochoty na aktywne spędzenie nadchodzących wielkimi susami wakacji.
Ciekawe dokąd znowu jedzie ta młoda, co? Nigdzie daleko, po prostu w miejsce, gdzie, jak uważam, choć raz powinien udać się każdy mieszkaniec ziemi: na spływ kajakowy. Rzeka: Drawa. Cel: przeżyć i wrócić do domu w dobrym zdowiu, z nowymi przygodami na koncie oraz zdjęciami (i w miarę sprawnym aparatem).
Wcale nie jedziemy na miesiąc, jak ktoś mógłby wywnioskować z tego zdjęcia. Niektórzy osobnicy płci żeńskiej mają skłonności do nadmiernej przezorności, stąd ubrania na każdą pogodę... Razy cztery.
A tak wygląda mój własny bagaż. Nie za mało, nie za dużo.
Dwie książki, które wypożyczyłam będąc ostatnio w bibliotece. Jako, że do wyboru miałam jakieś piętnaście książek plus parę po francusku, nie przyjrzałam się dokładnie o czym one są. Bardziej się dla mnie liczy to, że są po angielsku, przez co jeszcze bardziej się zżyję z tym językiem.
Teraz czas ruszać w drogę :) Życzcie mi dobrej pogody, bo jak na razie wygląda na to, że wszystkie cztery dni będą jak na złość deszczowe... A ja oczywiście mieszkam w namiocie ;)
O mamo, byłem na spływie kajakowym tam, dawne, dawne czasy XD Spaliłem sobie oczywiście plecy, bo głupi, jak zawsze głupi Królik nie sądził, że przy jego ciemnej cerze go spali. A jednak! XD
OdpowiedzUsuńWięc...życzę owocnej wyprawy. Nawet pomimo deszczu, bo on wbrew pozorom wcale taki zły nie jest:) A potem chcę tu soczysta relację! XD
Mnie bynajmniej nie spaliło, bo słońce wyjrzało może... z trzy razy? xD Ale już wiem jaki sposób jest najlepszy na wytrzepywanie wody z kajaka :D
UsuńPrzeglądając parę Twoich postów widzę, że żyjesz na pełnych obrotach. Z notki aż bije pośpiech pomieszany z radością wyczekiwania a wszystko dobrze się czyta. Na spływu kajakowym nigdy nie byłam. Ba! Nawet nigdy by mi to do głowy nie przyszło, ale czytając o Twoim wylocie do Oslo na "parę godzin" doszłam do wniosku, że jeszcze o wielu rzeczach nie myślałam... ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że prognozy się nie sprawdzą i pogoda Ci dopisze!
Pozdrawiam!
Oczywiście zawsze mam wybór, czy chcę jechać, czy nie :) Ale ja po prostu tak lubię, lubię takie życie, lubię z niego korzystać póki mi się jeszcze chce. Myślę, że młodość to najlepszy czas na takie łapanie przygód :)
UsuńNo i super! Właśnie takie przygody i takie wyjazdy są najlepsze na świecie. Nie wiesz co Cię spotka, nie jesteś pewna pogody, nie wiesz jak sobie poradzisz. Świetnie :) Czekam na relacje po powrocie.
OdpowiedzUsuńBo kobiety zawsze biorą najpotrzebniejszy bagaż i choć rozmiarowo jest on największy niż innych uczestników wyprawy, to nic ważne że wszystko się zmieścilo :)
OdpowiedzUsuńUdanej wyprawy !
Też mam zawsze problem, żeby domknąć walizkę, nawet jeśli wyjeżdżam na krótko - typowo babska przypadłość :D
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze!
miłego pobytu ;).
OdpowiedzUsuńnie lubię się pakować ; /
A ja właśnie uwielbiam, bo to zwiastuje nową wspaniałą podróż i nierozłącznie mi się z tym kojarzy :D Dobra muzyka do pakowania, odpowiedni nastrój... i wszystko spakowane :)
UsuńO rany, zapowiada się naprawdę fajna przygoda! Miłej zabawy! :)
OdpowiedzUsuń