Byłam w szkole na dwóch lekcjach, chociaż teoretycznie mogłam zostać dłużej (cały ten tydzień szkolny pomijam wymownym milczeniem... W skrócie mogę powiedzieć, że z całej klasy do szkoły chodziłam jedynie ja, przez co dowiedziałam się, co to znaczy nauczanie indywidualne). W domu zdążyłam napisać jednego posta na bloga, wrzuciłam parę rzeczy do plecaka, po czym niektóre z powrotem wyrzuciłam przypomniawszy sobie o kontroli lotniskowej, i całą rodziną ruszyliśmy w drogę.
Nigdy nie byłam na tak krótkim wyjeździe poza kraj. Praktycznie mieliśmy jedynie cztery i pół godziny na zobaczenie czegokolwiek w Oslo lub na wybrzeżu (w końcu wybraliśmy drogę nad wybrzeże), co bynajmniej nie nastrajało mnie negatywnie, za to większą część mojej rodziny tak, nie wskazując palcem. Ja mam to do siebie, że jeżeli mam możliwość wyjechania gdziekolwiek, to wyjadę, bo nigdy nie uznaję czasu spędzonego w podróży za czas stracony.
Ale koniec suchych wywodów, których nikt nie lubi. Czas na twarde fakty, to jest zdjęcia :)
Mój najlepszy przyjaciel. Mam nadzieję, że nigdy mnie nie zawiedzie.
Nie zapłacili mi za to oczywiście, ale mogę całkowicie polecić WizzAir'a, jako dobrą TANIĄ linię lotniczą. Prawda, ma spóźnienia, niewielkie, ale prawie zawsze, i prawda, całą drogę prowadzona jest sprzedaż jedzenia, napojów i perfum po zastraszających cenach samolotowych. Prawdą jest również to, że jak na pokładzie każdych tańszych linii można spotkać tam przeciętnych Polaczków pijących całą drogę piwo i biegających do toalet. Ale jeżeli miałabym wybierać pomiędzy RayanAir'em a Wizz, to wybiorę zdecydowanie to drugie, tym bardziej, że Wizz bardzo stara się z tymi wszystkimi promocjami, bo jest firmą dużo mniejszą niż Rayan i dopiero się rozwija w cieniu kolosa tanich linii.
Wybrzeża duńskie. Dania jest kolejna w mojej liście must-see.
A oto już fiordy norweskie, na początku małe i występujące raczej sporadycznie, później było ich coraz więcej i coraz gęściej położone. Pomiędzy nimi woda była poprzecinana białymi liniami pozostawionymi przez motorówki, których było naprawdę sporo.
Mile przywitani na lotnisku chętnie się z niego wydostaliśmy. Polacy są, według Wiki, największą mniejszością narodową w Norwegii. Jednak z tego co dowiedzieliśmy się później najwyraźniej Norwegom na razie to nie przeszkadza.
Taki domek wybuduję sobie na starość w jakimś pięknym zakątku norweskiej ziemi.
Najładniejsza stacja kolejowa jaką kiedykolwiek widziałam. Dojeżdża na nią autobus z lotniska, ale my całą drogę nad wybrzeże przebyliśmy pieszo.
Ten widok oznaczał dla nas, że w końcu zbliżamy się do upragnionego Morza Północnego :)
Na większości rozdroży stały drewniane "domki" ze skrzynkami pocztowymi. Na niektórych skrzynkach widniały urocze rysunki, takie jak ten tutaj. Natknęłam się jeszcze na taki ze studnią i kwiatami.
A tak wyglądało nasze morze... w stronę morza patrząc.
... a tak patrząc w stronę drugą. Oto, proszę państwa, są fiordy. Tylko nie takie, jak sobie wyobrażaliśmy, oglądając przed wyjazdem obrazki w necie.
Dobra, nie narzekam przecież, widok niesamowity. A morze z prawdziwego zdarzenia: śmierdziało solą i rybami (zasolenie w tym rejonie jest równe mniej więcej 30 promili).
Idąc drogą tak jak ona prowadziła często wchodziło się na tereny gospodarstw. Czułam się wtedy jak nieproszony gość spacerujący komuś po podwórku. Ale najwyraźniej żaden Norweg nie miał nic przeciwko temu :)
Punkt kulminacyjny wycieczki nastąpił, kiedy po kolejnych rozczarowaniach kolejnymi wyspami i brakiem otwartego morza (na co my, do cholery, liczyliśmy?!) usiedliśmy sobie pod drzewem przy drodze w celu skonsumowania czegokolwiek. Siedzimy sobie, siedzimy, ja pstrykam zdjęcia w najlepsze, a tu zza czerwonej jak cegła (o, co za niespodzianka) altanki wychodzi dziadek w samym kapeluszu i spodniach na szelkach, i zaczyna nawijać po norwesku. Nie powiem, wcięło nas, ale czego mogliśmy się spodziewać na obczyźnie? Tylko niespodziewanego. Dlatego grzecznie odpowiadamy, że my not in Norwegian, only in English. A facet płynnie przeszedł w angielski i zapytał, skąd jesteśmy, gdzie idziemy itp., itd. Następnie poinstruował nas, żebyśmy poczekali only five minutes i jest back.
Tak prezentuje się norweska gościnność w praktyce:
+ cała masa lodów truskawkowych i pistacjowych. W tym momencie Norwegia zaczęła podbijać moje serce. Po uroczej rozmowie, podczas której wyciągnęliśmy z gospodarza jego adres w celu wysłania pocztówki z Polski i dowiedzieliśmy się, że poprzedniego dnia było tu dziewięciu pełnowymiarowych chłopów z Polski pożegnaliśmy się, gdyż nasz powrót wisiał na włosku, wszystko z powodu tej norweskiej gościnności!
Powrót do domu był najcudowniejszym spacerem w moim życiu. Szłam sama na początku kolumny, patrzyłam w stronę zachodzącego bardzo powoli słońca pośród pól i lasów. I myślałam tylko o tym, aby tu zostać, choć na tydzień, miesiąc, rok. Na całe życie. Pierwszy raz nie miałam ochoty wracać do domu. I gdyby to ode mnie zależało... Pewnie bym została.
Ale co z innymi podróżami? Norwegia to nie wszystko. I chociaż to słowo już po jednym, krótkim bezpośrednim spotkaniu brzmi dla mnie tak słodko... Są jeszcze inne piękne miejsca. A jak już powiedziałam na początku... Na Norwegię przyjedzie jeszcze czas.
Nazwa miejsca w którym byliśmy celowo jest pominięta w całym poście, ponieważ ten sam Norweg, którego spotkaliśmy na naszej drodze powiedział, że jeżeli będziemy wstawiać zdjęcia na Facebooka lub gdziekolwiek indziej prosi nas, abyśmy nie podawali dokładnej nazwy tego miejsca. Powiedział, że miło jest kiedy odwiedzają go raz po raz turyści, ale jeżeli będzie ich tu zbyt dużo już nie będzie miło i spokojnie. Dlatego to przepiękne miejsce oznaczam "somewhere in Norway" :)
Nawet na 15 minut chciałabym się tam znaleźć :) Skandynawia to moje must have przyszłych wakacji - na te już nie zdążę tyle zaoszczędzić :) Ale może za rok się uda a w tym roku... cóż, może się uda wyjechać do Pragi, którą uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, kraje skandynawskie, a w szczególności Norwegia są wyjątkowo drogie. Najtańszy hostel, jaki znalazlam po powrocie kosztowal 80zl za noc dla jednej osoby. Dlatego my byliśmy na jeden dzien. Ale jak kiedyś pojade sama to z pewnością na dluzej :) Pragi JESZCZE nie widzialam, ale to kwestia czasu :) Na pewno jest piekna.
UsuńNagłe szalone wyjazdy? Skąd ja to znam:)
OdpowiedzUsuńA w Norwegii też się swojego czasu zakochałem:) I lubię zapach soli i ryb, to nie smród! XD
Oczywiscie, przyjemny zapaszek :) Co do wyjazdów, to ja nawet wole te nagle, bo sprawiają wiecej natychmiastowej radosci :) Inna sprawa, ze lubie planować xD
UsuńNorwegia jest cudowna - zawsze tak myślałam, bazując jedynie na atlasach, gdyż, póki co, nie dane mi było zobaczyć tego kraju na własne oczy. Twoja blogowa relacja tylko mnie do tego jeszcze bardziej zachęciła ;)
OdpowiedzUsuńcudownie... <3
OdpowiedzUsuńPięknie! Po raz pierwszy aż tak zainteresowała mnie notka ze zdjęciami (zazwyczaj nie chce mi się ich oglądać :P)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś polecieć do Norwegii <3
Pozdrawiam,
Lina
Oooo, dziękuję za takie wyróżnienie :) Norwegia jest krajem zdecydowanie wartym większej uwagi i powoli ludzie zaczynają to zauważać. "Na szczęście" jest tu za drogo na tabuny turystów :)
UsuńBo w podróży najważniejsi są ludzie, których spotykamy i Ci, z którymi podróżujemy. Piękne widoki znaczą więcej, kiedy możemy się nimi dzielić, zgodzisz się? ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, dlatego strzelam wszędzie tyle zdjęć, żeby się z Wami dzielić :)
Usuńkochana zostawiłam komentarz pod Twoim zapytaniem co jeść aby dobrze spac.
OdpowiedzUsuńA Ty widze tutaj ze zdjec korzystasz z pieknej pogody i lata...kocham takie klimaty... cisza spokoj... przestrzen swiatlo... i czyste powietrze <3
Marzę o wyjeździe do Norwegii. Zamiast marzyć w końcu powinnam spełnić swoje marzenie. Zbliża się lato, więc pewnie będzie jakaś okazja. Co do samego podróżowania, to uwielbiam wyjeżdżać.Sam fakt, że jadę gdzieś w nowe miejsce jest cudowna. Mogłabym i pojechać do tej Norwegii i na 2 godziny i nie uznałabym, że to stracony czas. Co ja poradzę, że tak lubię hehe ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jasne, wyjeżdżaj! Teraz mozna tak tanio to robić, ze jeżeli ktoś tylko chce i jest w stanie poswiecic troche czasu na szukanie takiego noclegu i tanich lotów - viola!
UsuńAle fajny klimat :) Miło byłoby choć na chwilę przenieść się do Norwegii ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia.
Pozdrawiam.
Ja kiedy gdzieś wyjeżdżam lubię pozostać tam na dłużej, pozwiedzać, pooglądać, ale zauważałam, że jeżeli ktoś naprawdę uwielbia podróżować nie istotne jest to dla niego czy spędzi gdzieś 15 min lub 2 dni tylko to, że w ogóle tam jest. Piękne zdjęcia i bardzo miły gest z tą pocztówką :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę podróży ;) Dzięki tym zdjęciom poczułam się, jakbym tam była.
OdpowiedzUsuń