poniedziałek, 14 lipca 2014

Wonder Union

Jestem w domu. Czuję zapach domowego chłodu, słyszę odgłos kuchennego rozbijania mięsa na obiad - wiem, że to jest miejsce, w którym do końca życia pozostanę głęboko zakorzeniona. Wieczorem upieczemy z mamą chleb.
Jestem w domu. Ta bajeczna strefa komfortu, bezpieczeństwa, prywatności i pewności. Futra otwarta na wolność dla marzeń i zmysłów.

Norwegia, czerwiec 2014

Wieczorem spaceruję po malutkim ogródku, na który wychodzą okna całego szeregu domów. To nic, wiem, że w tych oknach nie ma nikogo, kto byłby zainteresowany tym co robię. Stawiam stopy na trawie. Najpierw jedną, potem drugą. Stoję tak przez chwilę czując jak delikatna, świeża i zielona jak puszcza amazońska w moim pokoju trawa, praca i duma mojej mamy, ugina się pod moim ciężarem. Ziemia jest pulchna jak ciasto drożdżowe a ja przez chwilę powstrzymuję się od położenia na niej swojej osoby i zaśnięcia.

Norwegia, czerwiec 2014

Kolejnego dnia już tęsknię za Lednicą. Chcę wyjeżdżać. Dokądkolwiek, przed siebie. Autostopem nad morze, autobusem do miasta, samochodem na lotnisko, samolotem do Bawarii. Ledwo wytrzymuję w miejscu. Moje serce chce dalej i dalej, na sam koniec globu.

Szczęśliwie zwycięża rozum, który każe się przygotować, planować. Narwane serce na drugim końcu świata i chłodny umysł, cierpliwie planujący i kalkulujący. Jakby żyły we mnie dwie różne osobowości. Każda ma przewagę na innej płaszczyźnie, a razem się dopełniają i ustanawiają doskonałą unię. Wonder Union.

Norwegia, czerwic 2014

Ostatnio wszystko było dla mnie bardzo łaskawe. Spędziłam cudowne dwa tygodnie wśród przyjaciół, starych i tych dopiero poznanych, słuchając głosu rozsądku ucieleśnionego w postaci ojca Jana oraz innych dorosłych. Słuchamy Pana Tadeusza, czytamy wypracowania i cieszymy się z pochwał. Kto widział i przeżył ten wie.
Pozostał cały miesiąc do wyprawy w Alpy. Od jutra rozpoczynam przygotowania pełną parą: rano bieg a wieczorem spacer. W inne dni ćwiczenia siłowe oraz czytanie o trasach przygotowanych przez jedną część rodziny i zaakceptowanych przez drugą. Spisywanie listy adresów, pod które wypadałoby wysłać parę ciepłych słów.

Dostałam się do szkoły i klasy pierwszego wyboru. Jestem już oficjalnie uczennicą VIII Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu, w mojej wymarzonej klasie Matematycznej. Boję się i ekscytuję naraz. Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do nauki, do rozwoju.

Póki mogę, korzystam z wakacji :)
Wczoraj, nie mogąc usiedzieć w miejscu, pojechaliśmy wszyscy do Biskupina. Byłam tam któryś raz z kolei, ale co szkodzi jechać jeszcze raz, skoro nadarza się okazja?


Klimat typowo-polsko-wypoczynkowy, prawda? :)


Wszystko dopełnione wielkim lodem włoskim, którego nie może zabraknąć przy każdej szanującej się lodziarni.



W pobliżu znajduje się Muzeum Kolei Wąskotorowej.





Biskupin jest szumnie nazywany "Polskimi Pompejami". Ktoś mógłby złośliwie powiedzieć: "Jaki kraj takie Pompeje", ale że doceniam to, co tutaj zrobili, a i bardzo kocham Polskę za to jaką jest... Daruję sobie zbędne komentarze. Wiem jak jest w Pompejach, wiem też jak jest w Biskupinie, i czuję się szczęśliwa, że i my mamy się czym pochwalić. Poza tym Biskupin jest też dobrze znany poza granicami naszego kraju. Na parkingu doszukaliśmy się samochodów ze Szwecji, Włoch i Czech, a po drodze spotkaliśmy niemałą niemiecką wycieczkę.


Oryginalne pale z VIII wieku p.n.e.

Biskupin jest dobrym miejscem na parogodzinny weekendowy wypad, jednak jeżeli chce się trochę bardziej poczuć klimat prawioski należy wybrać się tu podczas trwania jakiegoś większego festiwalu - wtedy można zobaczyć więcej, zasmakować podpłomyków z ogniska, ulepić garnek z gliny albo nauczyć się strzelać z łuku. Nam zupełnie przypadkowo udało się trafić na Biskupiński Turniej Łuczniczy i chociaż nie załapaliśmy się na same zawody skorzystaliśmy z paru dodatkowych atrakcji, które nie są dostępne przez cały rok.

20 komentarzy:

  1. Świetne zdjęcia :) mix różnych miejsc. Ciekawie piszesz, chce się czytać :)

    http://byamelia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w sumie tylko nie rozumiem dlaczego zdjęcia są podpisane "Norwegia" :P Czy tak nazywa się ta Twoja piękna rodzinna miejscowość? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sa podpisane "Norwegia" zgodnie z prawda. I nie, nie mieszkam w Norwegii. Po prostu nie za bardzo mam ochote publikowac zdjec mojego prywatnego domu ;) A zdjecia mialy byc nawiazaniem do tego "narwanego serca" i "drugiego konca swiata", jesli wiesz co mam na mysli :)

      Usuń
    2. Aaaaaaaa :D Tak, teraz wszystko rozumiem, ja po prostu byłam przekonana, że to zdjęcia właśnie z Twojej miejscowości :P

      Usuń
  3. Ile Ty masz w sobie energii! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, aktualnie calkiem duze zasoby :) Akumulatory ładują się w międzyczasie ;)

      Usuń
  4. post czyta się jak jakąś niesamowitą opowieść :)
    podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję dostania się tam, gdzie chciałaś :).
    W Norwegii nigdy nie byłam, ale w Biskupinie tak :(.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jest za późno, żeby się wybrać np. do Norwegii. A może okazać się, że lepiej poczekać, bo niedługo loty będą tańsze niż podróż pociągiem nad morze (o ile już nie są!) :)

      Usuń
  6. Byłam w Biskupinie, bardzo miło wspominam. A co do polskich Pompeii, to czego im brakuje?! To była inna kultura. Ciężko wymagać, żeby wszędzie było to samo. Liczy się różnorodność, a Słowianie również mają ciekawą historię :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, tym bardziej, że szacuje się, że Biskupin jest starszy od Pompejów :) Uważam, że każdy pradawny lud ma swoją bardzo ciekawą historię, a Słowianie są przecież wyjątkowo bliscy...

      Usuń
  7. Wybacz mi moją śmiałość, ale czytając, że dostałaś się do liceum, aż przecierałam oczy ze zdziwienia. Czytając wpis miałam wrażenie, że po drugiej stronie autorka to na pewno jakaś dojrzała absolwentka studiów polonistycznych, a tu taka miła niespodzianka! Gratuluję już w tym momencie tak przyjemnego w odbiorze języka i jednocześnie zazdroszczę tych wszystkich miejsc w których byłaś i do których się wybierasz! Pozdrawiam i jeśli pozwolisz to z przyjemnością będę tu zaglądać częściej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nawet nie wiesz, jak mi się miło zrobiło... :) Tak naprawdę to zdaje mi się, że więcej potrafię oddać zdjęciami niż tekstem, chociaż staram się żeby też posty nie były zbyt suche :D Jak zdążyłaś doczytać - nawet do klasy humanistycznej nie idę, a co dopiero studia polonistyczne... Ale naprawdę, jeszcze raz dziękuję :)

      Usuń
  8. Oj chętnie bym sobie zrobiła taką wycieczkę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam zielonego pojęcia, że Biskupin jest znany poza Polską, ale zawsze fajnie wiedzieć o takich drobiazgach :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Muzeum Kolei Waskotorowej? Ze mnie tam jeszcze nie bylo, uwielbiam pociagi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam Biskupin i tą kolej też, chociaż byłam tam tyyyyyle lat temu.
    I powodzenia w liceum, fajny czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z mojej miejscowości do Biskupina mam ok. 63 km, a jeszcze tam nie dotarłam... Też czuję ten sielski spokój kiedy przyjeżdżam do mamy. Mam wrażenie, że czas na wsi płynie znacznie wolniej, no i mogę tam bez obaw pospacerować na boso po mięciutkim dywanie z trawy :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę, że byłaś w Norwegii, zazdroszczę :/. O i przy okazji... Też lubię Green Day :)

    loveanimalsi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Biskupin i okolice:) Po pierwsze pewnie dlatego, że nie mam daleko i np. często brałem tam rodzeństwo na wycieczki, po drugie to chyba sentyment się odzywa- przez długi czas byłem w bractwie Słowiańskim i wszystkie tego typu grody były mi jak domy:)

    A z festiwali słowiańskich polecam też Wolin i Grzybów. Genialne miejsca ze świetną atmosferą:)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz. Możecie być pewni, ze jeżeli jeszcze nie odwiedziłam Waszych blogów to na pewno zrobię to niebawem, wiec nie musicie zostawiać linków do nich w komentarzach - poradzę sobie ;)