środa, 27 stycznia 2016

Narty z rodzinką 2016 - Świeradów Zdrój, Zamek Czocha

Pierwszy tydzień ferii zimowych (które przyszły po niecałych dwóch tygodniach od przerwy świątecznej, toteż nie za bardzo udało mi się wbić w szkolny rytm i musiałam to jakoś przecierpieć) spędziłam wraz z moją dużą rodziną w górach Izerskich, konkretnie w Świeradowie Zdroju, południowy-zachód Polski. Dla mnie celem było najeżdżenie się na nartach ile wlezie, jako że moja bliższa rodzina nie jeździ, a ja sama nauczyłam się co nieco jak raz byłam na obozie narciarskim. 

No właśnie... Ostatni raz na nartach byłam chyba sto lat temu... No, może trzy, ale i tak w tym przypadku wolałam dmuchać, chuchać i ziewać na zimne i pierwszego dnia zdecydowałam się jedynie na niewielką oślą łączkę. Rano na oślą... A wieczorem już wjeżdżałam na duży stok Ski&Sun. Kolejka gondolowa pierwsza klasa, nie trzeba wisieć na ławeczce z dyndającymi nartami i marznąć przez piętnaście minut przy -10 stopniach. Elegancko zwalnia na stacjach górnej i dolnej na tyle, że zdążysz trzy razy się zastanowić, czy na pewno chcesz jechać zanim drzwiczki się zamkną, a co dopiero umieścić narty/deskę w kieszonkach na zewnątrz. Porządnie umieścić. Bo już jechałam z gościem, który źle wsadził i przez całą jazdę trzymał dechę ręką przez okienko i trochę mnie podwiało.

Dużo kubków. Dużo... dla dużej rodziny.

Jajów jak dla wojska.



Świetnie trafiliśmy w pogodę. Śnieg może nie nadawał się jakoś specjalnie na bałwana ani na bitwę śnieżną, ale na stoku warunki były zadowalające.  






W ramach odpoczynku po kilku dniach na stoku wybraliśmy się na zwiedzanie Zamku Czocha, którego początki to XIII w. Z tamtego okresu nie zachowała się ani decha z powodu pożaru. Został odbudowany, przechodził z rąk do rąk, a jego ostatnim właścicielem przed II wojną światową był ekscentryczny Ernst Gutschow, producent cygar z Drezna, który na tym interesie dorobił się niezłego majątku. Dużo jest legend z tamtego okresu, a sam budynek sprzyja ich wymyślaniu: wewnątrz odkryto wiele kryjówek, lochów, tajemnych przejść i innych zagadek, których wyjaśnień można się jedynie domyślać. (Polecam zwiedzanie z przewodnikiem. Nawet nie wiem, czy można bez).  W czasach wojny należał do hitlerowców, a następnie przekształcił się w Wojskowy Dom Wczasowy, w którym tak naprawdę nie wiadomo co się działo przez cały okres komuny. Do zwiedzania dostępne były jedynie dwa, trzy pokoje, aż do lat dziewięćdziesiątych, kiedy powstał tam hotel działający do dziś.

2 komentarze:

  1. Super sprawa takie narty. Zawsze chciałam się nauczyć jeździć, ale znając mnie...ciężko mi będzie się do tego zabrać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam i polecam ;) Wgl Dolny Śląsk jest przepięknym miejscem ;D

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz. Możecie być pewni, ze jeżeli jeszcze nie odwiedziłam Waszych blogów to na pewno zrobię to niebawem, wiec nie musicie zostawiać linków do nich w komentarzach - poradzę sobie ;)